Wspominałam jakiś czas temu, że chcę zmienić profil mojego bloga. Miałam poruszać tutaj także inne - pozamodowe tematy i dziś spełniam tę obietnicę.
Chciałabym na początek porozmawiać o mojej kuchni. Zanim zaproszę Was do obejrzenia zdjęć najpierw kilka słów o samej koncepcji.
Jedyne czego byłam pewna od początku, to tego, że będzie biała. Nie dlatego, że białe kuchnie są/były szalenie modne, lecz dlatego, że pragnęłam przestrzeni i odrobiny Skandynawii we własnym domu, a biały kolor mi to gwarantował. Projekt wnętrza powstał w bardzo krótkim czasie - nie miałam wielu tygodni na przemyślenia, ponieważ początkowo miała być ona zlokalizowana w zupełnie innej części domu. Spontanicznie przenieśliśmy ją na wprost wejścia do mieszkania, by dzięki temu zyskać przestrzeń w salonie. Musiała ona przez ten zabieg spełniać jeszcze jeden ważny warunek - powinna stać się jak najmniej "kuchenna". Nie chciałam zdobić jej ani wiszącymi szafkami, ani półkami na kubeczki. Nie chciałam prowansalskiego, czy klasycznego wnętrza. Chciałam otwartą przestrzeń, w której kuchnia dosłownie zniknie. Przecież miało być prosto, nowocześnie, minimalistycznie, a przede wszystkim przestrzennie. Przez to zdecydowaliśmy się tylko na 2 rzędy zabudowy kuchennej w połysku, która pięknie odbija światło. By nie było zbyt biało, zabudowaliśmy urządzenia kuchenne - piekarnik, mikrofalówkę i lodówkę w grafitowej płycie o wykończeniu matowym. Ciepła wnętrzu dodaje drewno, to na syficie (belki - mieszkanie na poddaszu) i to w dodatkach. Chociaż wydaje się, że czegoś w niej brakuje, to jest to wnętrze w pełni skończone. Jest Moje.
A Wy o jakich kuchniach marzycie?
Projekt kuchni: zrobiony przeze mnie ;)
Dodatki: Ikea, Homla, Pepco, Home&you, Duka