niedziela, 29 maja 2011

Czasami jestem maksymalistką!

        Dzieje się ze mną coś bardzo dziwnego. 
Są takie dni, kiedy nie mam ochoty na obwieszanie się tysiącem dodatków. Wtedy najlepiej założyłabym biały t-shirt, dżinsy i trampki i tak wyszła z domu. Lecz tego nie robię z wielu powodów. Między innymi dlatego, że czułabym się nie ubrana. Gdy moja wyobraźnia pozwala sobie na wyżej wymieniony strój, ja dodaje do niego chociażby kolorową marynarkę i wciskam pierścionek na palec. Aby zadziało się cokolwiek.
       Ale są też dni, takie jak wczoraj, gdy mam ochotę "krzyczeć" i najchętniej założyłabym wszystko, całą biżuterię jaką tylko posiadam. Wiem jednak, że świat mógłby tego nie przeżyć, dlatego w takie dni decydują się na masywną, ciężką, wręcz toporną biżuterię. Gdy kupowałam ten naszyjnik i stałam w sklepie już przy kasie, myślałam w duchu o sobie "ty chyba zwariowałaś". Teraz wiem, że to była bardzo dobra inwestycja. Jeden dodatek, a sprawia, że czuję się bardzo ubrana i przy okazji dopina strój na ostatni guzik.
       W dni takie jak wczoraj, gdy chmury ciężko wiszą nad miastem, nie mam ochoty wkładać wielu kontrastujących ze sobą kolorów. Mimo tego, że mamy wiosnę pełną gębą to mogę pozwolić sobie na coś stonowanego i ciemniejszego. Czuję się wtedy zupełnie rozgrzeszona przez pogodę.
 











top: sh 2 zł
spódniczka: sh 10 zł
buty: no name
kopertówka: f&f
pierścionek: primark
naszyjnik: primark

wtorek, 24 maja 2011

Cytrynowa marynara

        Chociaż szał na kolory dopadł mnie całkowicie, co oczywiście widać na blogu, to nadal nie zapomniałam o moich dwóch ukochanych barwach: camelu i wszelkiego rodzaju pastelach. Postanowiłam Wam przypomnieć jak one się prezentują, jakby ktoś przypadkiem w morzu tych przesyconych kolorem outfitów zapomniał ile mają one w sobie uroku ;) Ale żeby nie było tak różowo, kolor też się pojawi - w pastelach zamiast pudrów zaszaleje z żółtym, delikatnym kolorem, który nie przeraża jaskrawością. 
Wiele z Was pomyśli - znowu marynarka... eh.... Co ja na to poradzę, że w takich zestawach czuję się najlepiej? To najszybszy i zarazem bardzo efektowny sposób, by się ubrać - bluzka, dżinsy, marynarka - czegóż chcieć więcej?
Miejski szyk, ostatnio ot cała ja! 
Bardzo polubiłam proste fasony i jak je nazywa mój chłopak: "worki zamiast bluzek". 
I na nic się zdają moje tłumaczenia, że oversize jest w modzie ;P










marynarka: sh 6 zł
bluzka: sh 2 zł
tregginsy: new yorker
buty: no name
zegarek: no name
wisiorek: h&m

okulary: no name 

p.s. biorę udział w pewnym konkursie, a warunki udziału z czasem stają się coraz bardziej wymagające, wiec chwale się tym wszem i wobec - walczę o buty w tym konkursie http://dirty-poison.blogspot.com/2011/05/2-konkurs.html#comment-form

niedziela, 22 maja 2011

Peep toe!

Ostatnio dostaje dużo pytań o moje niebieskie szpilki, które mogliście oglądać na przykład w poście poniżej (klik). 


Sklepy CCC proponowały je w 4 kolorach: niebieskim, turkusowym/zielonym, szarym i czarnym. Niestety w większości sklepów są już niedostępne, albo zostały same małe rozmiary. Dla bardzo wytrwałych i nieodpuszczających znalazłam alternatywę w jeszcze bardziej energetycznych, cudownych kolorach: żółtym, czerwonym i zielonym. Buty możecie zamówić w sklepie DeeZee,  a co najważniejsze - w każdym rozmiarze. 





http://www.deezee.pl/

piątek, 20 maja 2011

Kolej na modowe refleksje

         Ostatnio pozwoliłam sobie na mały odpoczynek od nauki i wybrałam się na spacer po centrum handlowym, trochę w poszukiwaniu inspiracji, trochę z nadzieją na upolowanie letniej biżuterii. Wymarzonej biżuterii nie udało mi się zdobyć, ale wyciągnęłam pewne wnioski. 
          Z moich obserwacji wynika, że Zara to sklep jeden z niewielu, który całkowicie poddał się obowiązującym kolorowym trendom i dba o to, by tych jaskrawych barw nie zabrakło dla żadnej miłośniczki mody. Wchodząc do Zary muszę się bardzo pilnować, by nie wykupić wszystkiego i przy okazji nie zbankrutować. Czasem mój zdrowy rozsądek jest narażony na ogromną próbę, gdy kolejne neonowe cudo wpadnie mi w oko, wtedy z ledwością można mnie odciągnąć od wieszaka. 
          Niestety nie ma co się oszukiwać - tak mocny trend nie pozostanie z nami na dłużej. Czas powiedzieć kategoryczne Nie kolejnym, kolejnym i kolejnym rzeczom w soczystych barwach. Z przykrością stwierdzam, że w mojej szafie zrobiło się bardzo kolorowo i chyba już wystarczy. Nie można dać się zwariować ;P Teraz będę miksować to co udało mi się złowić do tej pory w przeróżnych kombinacjach. Jeden z moich miksów prezentuję Wam dziś niżej :)















  
marynarka: allegro
top: sh 1 zł
spodnie: sh 3 zł
buty: ccc
torebka: mizensa
kolczyki: z szafy mamy

wtorek, 17 maja 2011

Swap Party - wymieńmy się ciuchami - fotorelacja

         Jak Wam wspominałam wcześniej, w minioną sobotę uczestniczyłam w imprezie swap party. Idąc na miejsce zupełnie nie miałam pojęcia czego mam się spodziewać. Problem pojawił się jeszcze w domu przy wyborze ubrań na wymianę. Bałam się, że to co wybiorę nie będzie pasowało do poziomu ubrań przyniesionych przez inne dziewczyny. Trzeba było wstrzelić się w gust osób, których zupełnie się nie znało. To naprawdę bardzo trudne, ale chyba mi się udało, ponieważ na 5 rzeczy wymieniłam 2 a 1 sprzedałam ;) Sama zdobyłam 3 rzeczy, które ogromnie mi się podobają, ale o nich w następnych postach.
         Sama organizacja była świetna i wszystko szło bardzo sprawnie już od samego początku. Wejście, bilecik (10zł), identyfikator + 5 par fig gratis, ubraniami nie musiałam się martwić, gdyż zajęły się nimi 2 dziewczyny przypinając do nich metki i wieszając na wieszaku. 
         Małe, klimatyczne poddasze, wieszaki z ubraniami ułożone równolegle do siebie, parawan, spokojna muzyka w tle i przyciemnione światła - efekt niesamowity.
         Co do samej wymiany  - obawiałam się tłumu dziewczyn, prowadzących bój o wieszaki, pełno złośliwości w powietrzu i sprytu. Nie było ani jednego, ani drugiego. Spotkanie odbyło się w gronie 15 dziewczyn, w podobnym przedziale wiekowym w bardzo miłej atmosferze. Poziomem ubrań byłam bardzo zaskoczona. Niektóre można było spotkać jeszcze miesiąc temu w H&M! O dziwo nie zdarzyły się zniszczone i niemodne sztuki.
         Powiem Wam w tajemnicy, że takie spotkania będą odbywały się cyklicznie, raz w miesiącu, i za każdym razem będą dotyczyły innej kategorii rzeczy. Dowiedziałam się od organizatorki, że we wrześniu planowana jest wymiana butów, torebek i dodatków, której nie mogę się wręcz doczekać!

Na spotkanie przybyłam ze swoim aparatem, lecz nie użyłam go, gdyż nie chciałam robić konkurencji Panu fotografowi. Gdy otrzymałam zdjęcia żałowałam tego, gdyż nie są one powalającej jakości i wydaje mi się, że ja zrobiłabym je lepiej używając zwykłej cyfrówki. Cóż, następnym razem będę liczyła na siebie ;)

Swap Party

poniedziałek, 16 maja 2011

Plastic fantastic

         Świat oszalał na punkcie  koloru. Fajnie jak ten kolor możemy obserwować nie tylko na ubraniach, ale i w dodatkach. Nie da się ukryć, że najbardziej pożądane hity sezonu wiosna/lato 2011 to kolorowe torebki Candy Bags włoskiej firmy Furla, wszystkim dobrze znane Melisski i kolorowe zegarki Jelly Led. 


Candy Bag to dodatek jedyny w swoim rodzaju. Torebki zrobione są z zaawansowanego technicznie trwałego materiału – przetworzonego PCV, który w dotyku przypomina plastik. Soczyste, neonowe kolory ożywią każdy strój. Co najbardziej w nich nas urzekło? Chyba po prostu to, że widać w nich co nosimy w środku.



Butów Melissa nie muszę Wam chyba reklamować. Wiele z Was już je pokochało, chociaż niektóre wciąż czekają aż i ich serca zostaną podbite, w tym i ja ;) Jakoś nie przekonuje mnie balerinkowa wersja kaloszy ;)




Kolorowe, plastikowe zegarki niczym wyciągnięte z przełomu lat 80 i 90. Chociaż każdej z nas kojarzą się z kiczem, to i tak wracamy do nich często z sentymentem. Czy ktoś może powiedzieć, że nie kocha lat 90? :P


          Plastikowe, koniecznie neonowe cudo to mus tego sezonu. Właśnie i tu się pojawia problem... niestety tylko sezonu. Nie obiecujmy sobie po nim za wiele, a na pewno już nie tego, że potowarzyszy nam parę lat. Decydując się na coś miejmy na uwadze, że to inwestycja czasem droga, a na pewno niedługoterminowa. Ja nie odmówię sobie tej przyjemności i z pewnością jakiś element sobie sprawię z wyżej wymienionej listy ;) I pamiętajmy, że ma być to po prostu dobra zabawa, a nie wyścig o najbardziej luksusowy dodatek. Jak dla mnie im więcej w nim kiczu tym lepiej ;P
Dobrej zabawy ;)