Wiem, ze takich poradników pojawiło się tysiące na polskich blogach.
Wiem, że może nie powiem nic nowego, ale postanowiłam wtrącić swoje trzy grosze ;)
Lumpeksy, ciucholandy, second handy - pod tysiącem nazw kryją się sklepy z odzieżą używaną. Odzież używana to trochę generalizacja, gdyż często można tam spotkać końcówki kolekcji, które trafiły tam z zachodnich sklepów jeszcze z metkami.
Dlaczego tak bardzo zostały pokochane przez większość bloggerek i osób śledzących najnowsze trendy?
Gdyż każdy lubi być niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Sieciówki zasypują ulice klonami, a wystarczy dodać jeden wyjątkowy element, by odróżniać się od klonowej rodzinki. A tą niepowtarzalność zapewniają nam właśnie second handy.
Kilka moich rad jak szukać.
1. Przede wszystkim nie nastawiaj się. Nie czekaj od poniedziałku do soboty i nie odliczaj upływających dni z niecierpliwością. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że po prostu przejdzie ci ochota. A nie ma nic gorszego niż zakupy w takim sklepie bez chęci i humoru - do tych zakupów trzeba podejść z uśmiechem, dobrym nastrojem i z chęcią poszukiwacza skarbów ;)
2. Zabierz ze sobą przyjaciółkę, ale koniecznie noszącą inny rozmiar niż ty. Wtedy nie podkradniecie sobie nawzajem ubrań, a pomoc drugiej osoby jest bardzo przydatna. W mnogości wieszaków i różnorodności fasonów trzeba mieć czujną parę oczu a najlepiej dwie ;) Jak coś nam wpadnie w oko, a okaże się w nieodpowiednim rozmiarze, zawsze możesz polecić to przyjaciółce oczekując rewanżu z jej strony ;)
3. Nie zniechęcaj się. Niestety prawdopodobieństwo spotkania wielu zachwycających ubrań, tuż po przekroczeniu progu jest niewielkie. Chyba, że wybierzesz się do sklepu z odzieżą selekcjonowaną. Wtedy ceny podskakują w górę o ładnych naście złotych. Warto? Według mnie nie. Odbierasz sobie całą frajdę z łowów i przepłacasz. Bądź cierpliwa - cierpliwość popłaca.
4. Zagospodaruj sobie dużo czasu. Do lumpka nie warto wchodzić na 3 minutki. Potrzebujesz czasu, aby znaleźć coś fajnego - pamiętaj! 95% ubrań nie spełni twoich oczekiwań, musisz mieć czas, aby znaleźć te 5% ;)
5. Nie wszystko musi być idealne i doskonale na tobie leżeć. Wtedy przydają się pomocne paluszki kogoś kochanego, który potrafi tu wszyć tam podwinąć. Większość moich ubrań przeszła poprawki i teraz prezentują się świetnie.
6. Nie miej umiaru. Jeżeli masz wątpliwości czy kupić daną rzecz, bo nie wiesz czy będziesz w tym chodziła, bierz i sie nie zastanawiaj! To często kwestia 2, 3 złotych a rzecz może spokojnie i bezpiecznie poleżeć na półce w twojej szafie i doczekać się swoich 5 minut dopiero za jakiś czas. Ja do niektórych ubrań musiałam dojrzeć nawet 2 lata. I nie dręczą cie potem wyrzuty sumienia, że mogłaś a nie kupiłaś ;)
Moje miejsca.
Wiem, że kilka osób będzie rozczarowanych, ale nie kupuje w lumpeksach w Poznaniu. Tutaj większość second handów jest od dnia dostawy okupowana przez rasowe poszukiwaczki i lumpeksoholiczki (do których i ja się zaliczam). Świetne sztuki znikają błyskawicznie nawet przy cenie 60 zł za kilogram. Do dnia 20 zł za kilogram zostaje naprawdę niewiele rzeczy, które mogą mnie zainteresować. A poza tym jeżeli mam wydać 30 zł za bluzkę z lumpa to wole dołożyć 20 i iść do H&M. Ciuch z lumpa ma kosztować max 10 zł. Gdy kosztuje więcej musi mnie naprawdę zachwycić bym się skusiła. W mniejszych miastach jest inaczej. Tam często chodzenie do lumpeksów uważane jest jeszcze za wstyd, kojarzy się z biedą i brakiem pieniędzy, ale dzięki temu częściej uchowa się coś ekstra do dnia wprowadzenia zniżek.
Moje 3 ulubione miejsca:
Aleja Wojska Polskiego, Śródmiejska - Kalisz i Ostrów Wielkopolski przy targowisku. Zapraszam do Ostrowa i Kalisza na łowy ;))
Aleja Wojska Polskiego, Śródmiejska - Kalisz i Ostrów Wielkopolski przy targowisku. Zapraszam do Ostrowa i Kalisza na łowy ;))
Jeszcze coś....
Od następnego posta przy ubraniach z second handów będę podawała cenę.
jutro outfit.
A teraz sio na spacer, bo jest pięknie!
strzał w 10 z tym postem!
OdpowiedzUsuńNo masz, kaliszanka :) I to w dodatku na banicji w Poznaniu ;) Które lumpeksy w Kaliszu odwiedzasz? Ja już w tym mieście nie byłam na łowach szmat czasu - jak przyjeżdżam do domu, to na weekend, a jednak w sobotę rzadko coś fajnego zostaje w tych, które mają dostawy na początku tygodnia, więc zaglądam do tych z wyceną, a i tam ostatnio słabo... :( Chętnie się dowiem, gdzie zaglądasz, bo od czasów LO trochę wypadłam z obiegu jeśli chodzi o kaliskie sh ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Super! Wielkie dzięki! :)
OdpowiedzUsuńja kocham second hand, tam czasem są prawdziwe cuda
OdpowiedzUsuńświetny post!
OdpowiedzUsuńteż jestem wielką fanką second handów :)
dzięki! nigdy nie byłam dobra w szperaniu, teraz patrze na to trochę inaczej i jak tylko wygospodaruje trochę czasu na pewno wybiorę się na łowy :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że podzieliłaś się swoimi spostrzeżeniami. Też lubię sh, ale nie jestem wytrawną poszukiwaczką - nie mam ani szczęścia, ani cierpliwości... No, a teraz idę na spacer, bo pogoda jest faktycznie super! ;)
OdpowiedzUsuńW Ostrowie jeśli chodzi o ten na dole koło targu to ceny są za wysokie według mnie, natomiast w tym do góry jest za dużo ludzi. Przed otwarciem ludzie już godzine wcześniej stoją czasami. Ale faktycznie zawsze coś się znajdzie :D
OdpowiedzUsuńKarolina :)
60 zł za kilogram?! O niebiosa, do czego to doszło. w moim ulubionym 18 na dostawie, a ciuchy cud miód.
OdpowiedzUsuńw Warszawie jest czasem 80zł/kg
OdpowiedzUsuńFajny poradnik. Od lat kupuje w takich sklepach.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post :)
OdpowiedzUsuńOjj zgadzam się z Tobą: Wczoraj nastawiłam się na zakupy...I co? I wróciłam z pustymi rękami :)
Na pewno przydatne rady, choć nie zgadzam się zupełnie z punktem 6. Według mnie umiar jest czasami potrzeby, zwłaszcza w sh, gdzie ceny nie są wysokie i można wpaść w prawdziwy szał zakupów;) Kiedyś też stosowałam zasadę- "kupię, może kiedyś jednak założę, albo przerobię na coś innego". Kończyło się na tym, że w mojej szafie leżały dziesiątki ubrań, których i tak nie nosiłam przez kilka lat, a zabierały tylko miejsce. Po ostrej selekcji i wyrzuceniu połowy z nich, zmieniłam sposób kupowania w sh (i nie tylko). Teraz wolę kupić 2 czy 3 rzeczy, które naprawdę mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńKas
Ruda - niestety nie znam dokładnych adresów, ulice podałam w poście.... przykro mi ale nie umiem dokładnie wytłumaczyć tych miejsc.... ale są to lumpki dość znane wiec powinnaś trafić ;)
OdpowiedzUsuńKarolina - ja chodze tylko do tego na dole i nie w dniu dostawy.... czekam az obniżą ceny do -30 % :)
Anonimowy - wydaje mi sie, że to zalezy od wielkości miasta.... w Kaliszu chyba 50 było najwięcej.
Kas - ja pisałam o sytuacjach gdy rzecz kosztuje 2 zł, a ja stoje 20 minut i sie zastanawiam czy brac, potem okazywała sie ona moim ulubionym elementem w szafie. Z pewnością dużo jest kobiet z takimi problemami jak moje i to właśnie rada dla nich ;)
I oczywiście za wszystkie pozostałe komentarze dziękuje :* ciesze sie, ze trafiłam z tematem w wasze serca ;))
OdpowiedzUsuńswietny post!
OdpowiedzUsuń